piątek, 12 października 2012

Strajk nauczycieli

Powraca jak bumerang temat wloskiej szkoly. Dzisiaj dla odmiany strajk nauczycieli. Szczerze mowiac, jak siegam pamiecia, za moich czasow szkolnych w Polsce nigdy nie bylo ani jednego takiego strajku. A tu, jak sie okazuje, sprawa ta jest na porzadku dziennym. Moj maz wspomina, ze strajk nauczycieli byl swietem dla uczniow, ktorzy nie musieli isc do szkoly. Czyli, ze takie strajki ciagna sie od nie wiadomo odkad! To nauczyciele nic nie wskurali przez te wszystkie lata?
W poniedzialek wreczono rodzicom (czyli nam) kartki z informacja do podpisania i powtornego oddania na znak, ze zapoznalismy sie z tym, co nastapi.


Na 12 pazdziernika rodzic musi sie upewnic, czy dany nauczyciel przystapil do strajku czy nie. Prawde mowiac od wtorku usilowalam dowiedziec sie szczegolow, ale tylko jedna z dwoch nauczycielek Julci wyraznie okreslila, ze nie strajkuje. Sprawa obiadu (czy jest czy nie) zostala niewyjasniona do tejze chwili. Stad nie wiadomo czy dziecko bedzie musialo opuscic szkole o godzinie 13 czy moze tam pozostac do godziny 16.


Rodzic musi byc "elastyczny" i stac ciagle w pogotowiu. Niektore mamy (zapoznane na przystanku autobusowym) powiedzialy mi, ze po prostu nie puszcza dzieci do przedszkola, zostawia z dziadkami. Dobrze miec dziadkow pod reka!
Tymczasem rodzice (czyli znow my) przynieslismy zabawki dla naszych dzieci, ktore nie maja sie czym bawic. Nauczycielki dziekuja nam jak tylko moga wielokrotnie powtarzajac: grazie, grazie. Wloskie przedszkole publiczne wydaje mi sie takie biedne, ze az sciska serce. Az sie nie chce wierzyc!
A juz wkrotce przedstawie Wam menu stolowkowe przedszkola Julci. Tak dla ciekawosci, co sie je a co nie.