piątek, 3 sierpnia 2012

Wloskie biesiadowanie

Bardzo lubie wloskie biesiadowanie. Takie bez zadnego stresu. Siedzenie na czym popadnie (moga byc oczywiscie krzesla, ale i schody, murki, trawa, itd.). Dlugi, drewniany stol. Obrus przypiety pinezkami, zeby nie odfrunal z wiatrem. Na stole pysznosci przygotowane przez gospodynie, jej meza, kuzynow, kuzynki. Jednym slowem: kazdy ma swoj wklad w te feste. Napoje w przenosnej lodowce z wkladami lodowymi, ktore trzymaja napoje w niskiej temperaturze.
Kazdy podchodzi, napelnia swoj talerz i siada w wygodnej pozycji delektujac sie daniami.
Zobaczcie sami, co mozna zjesc na toskanskim przyjeciu:

Ficattole domowej roboty, przygotowane z maki zytniej, jedna ze specjalnosci rejonu Mugello

A na deser ciasto cytrynowe oraz tzw. mignon z cukierni...


Co Wy na to? Czy przyszla Wam ochota na biesiadowanie?