niedziela, 29 kwietnia 2012

Vegan Fest 2012

Przez miasteczko Seravezza przeplywaja dwie rzeki Serra i Vezza, ktore lacza sie ze soba.


W dniach od 27 kwietnia do 1 maja 2012 w tym malym miasteczku odbywa sie Vegan Fest - Swieto Wegan.



Z roku na rok przyjezdza na nia coraz wiecej ludzi. W tym roku mielismy ogromny problem z zaparkowaniem. Jezdzilismy po wszystkich uliczkach miasta, nawet tych prowadzacych w gory. W koncu "przykleilismy sie" do jednego z mostow.

Po dlugim spacerze dotarlismy do Willi Medyceuszy, wokol ktorej ustawiono stoiska Wegan.















Mozna bylo kupic doslownie wszystko: ksiazki, jedzenie, najwyzszej jakosci sokowirowki, ubrania, buty, rekodzielnictwo itd. Kupilismy troche makaronu oraz przetwory z peperoncino oraz kaparow.







      Buciki z konopii



















Skusilismy sie na Wegan-lody (z mleka sojowego lub owocow) oraz na prazone - solone ziarna slonecznika.


Jak co roku spotkalismy pana ze Stowarzyszenia Gospodarzy Domowych, ktory od 7 lat promuje spozywanie pokrzywy. Przeprowadzilam z nim wywiad, ktory w wolnym czasie zmontuje i Wam przedstawie. 26 maja Pan Antonio organizuje "Dzien pokrzywy" . Niestety pan nie mieszka w Toskanii, tylko w Molise oddalonego o 500 km od nas... Troche daleko.


Razem z Julcia sprobowalam wody pokrzywowej (Julcia nie kryla lekkiego obrzydzenia i powiedziala: be! Mi natomiast ta woda smakowala, bo praktycznie smakowala jak woda, tylko ze lekko zabarwiona na zielono). Zawiera ona bardzo duzo mineralow oraz witamin.


Rowniez tym razem pan Antonio przygotowal makaron pokrzywowy. W tym roku mozna bylo przyniesc eko-make i razem z nim robic makaron.
 

W srodku willi znajdowaly sie stoiska z ksiazkami, z czekolada (!) oraz butami i ubraniami z konopii lub pokrzyw.


Na drugim pietrze odbywaly sie konferencje.
Z tarasu mozna bylo podziwiac ludzi lezacych w kole i "medytujacych".


Julci bardzo to sie spodobalo. Jak tylko wyszla z willi rozlozyla sie na trawie i medytowala.


Tak jak pozostali uczestnicy festy zdjela buty i chodzila (na szczescie w skarpetkach) bez butow.

Dzien zakonczylismy w Tonfano, nad morzem. Po raz pierwszy zamoczylismy nogi w morzu.





                     Ciepla!









Julcia nie chciala wyjsc z wody! Taka byla ciepla. Wylowila dwie przepiekne musze.


A wieczorem pizza! Przedstawiam zdjecia Margherity, Parmigiany oraz pizzy Arca  (specjalnosc lokalu ze swiezymi  pomidorami, mozzarella dodana po upieczeniu i bazylia).















Wiecej zdjec z tego dnia pelnego wrazen znajdziecie na facebooku, na profilu Moja Toskania.