czwartek, 8 grudnia 2011

Consuma

Targi w miejscowosci Consuma wyobrazalam sobie nieco inaczej. Opowiadano nam tyle pozytywnych rzeczy. No i ze jest duzo kupujacych.

 Skromny napis informujacy o swiatecznym targu

Tymczasem uczestniczylismy w lokalnym pokazie robotek recznych. Panie ze swoimi dzielami, roznymi, przeroznistymi. Byly nawet dzemy domowej roboty.


Nie mam nic przeciwko robotkom domowym, bo przeciez sama wyrabiam drewniane korale i kolczyki. Fakt jest taki, ze przejechalismy bardzo duzo kilometrow by brac udzial w duzym targu. A znalezlismy sie w jednym pomieszczeniu pod jedyna miejscowa restauracja i czekalismy, az ktos przyjdzie. Przyszly tzw. "tre gatti" (tlum.doslowne trzy koty, oznacza to, ze przyszlo doslownie pare osob). Poogladaly i wyszly.
Na parkingu z tylu restauracji siedzial pan i wyrabial wiklinowe oprawki do butelek z winem.


Tuz obok niego, tez pod wiata ustawilo sie stoisko z miodem, serem i kielbaskami. Te ostatnie powieszone w bardzo faktazyjny sposob.


Na parkingu, popoludniowa pora ustawiono palenisko, ogromna patelnie, na ktorej wypiekano kasztany.


W kociolku wrzalo wino z przyprawami korzennymi.


Consuma to bardzo mala miejscowosc. Slynie z tego, ze wyrabia sie (podobno) najlepsza schiacciate. Rzeczywiscie jest dobra. Tak dobra, ze co chwile chodzilysmy z Julcia po jeszcze jeden kawalek.


Tego dnia przeszlam sie po jedynej, glownej ulicy miasta. Po raz pierwszy na wlasne oczy moglam podziwiac drzewo ostrokrzewu. Przepiekne!!