niedziela, 31 lipca 2011

Niedziela w zoo

O ile sie nie myle w Toskanii sa dwa zoo: jedno, mniejsze w Poppi i drugie w Pistoi.
Dzisiaj rano dlugo zastanawialismy sie jak spedzic niedziele. Nie chcielismy wybierac sie zbyt daleko, gdyz na drogach ogloszono "bollino nero" - czarny znaczek, najwieksze nasilenie samochodowe. Konczy sie jeden turnus, zaczyna drugi. Jedni wracaja z wakacji, drudzy dopiero ruszaja.
Pierwszym pomyslem spedzenia dnia byla wycieczka pociagiem do Florencji. Odrzucilismy jednak go ze wzgledu na goraco. We Florencji zazwyczaj jest 5 stopni wiecej niz w Pistoi. A i tu dzisiaj bylo goraco.
Nagle przypomnielismy sobie o zoo. Julcia jeszcze tam nie byla. W dodatku niedawno w jakims sklepie dostalam znizke na bilety: 1,50 euro na dorosla osobe.
Kiedy bylismy juz na miejscu podalam pani w kasie 2 karteczki ze znizka. Dwa bilety do zoo kosztuja 25 euro. Pani poinformowala mnie, ze w sumie place 22,50 euro. Troche mi bylo glupio, ale zwrocilam pani uwage, ze 25 euro odjac 3 euro znizki to rowna sie 22 euro. Pani po chwili namyslu pwiedziala: va bene, dobrze i podala mi wejsciowki.
Od mojej ostatniej wizyty w zoo duzo zmienilo sie, na szczescie pozytywnie. Zwierzeta maja ladne wybiegi, jest duzo wody i cienia. Uliczki sa wyasfaltowane i co krok znajdziemy kosze na smieci (ktorych ostatnio trzeba bylo szukac kilometrami). Jest tez plac zabaw i wiele drewnianych stolikow, na ktorych mozna zrobic sobie pikinik. Zreszta prawie wszyscy przynosili z domu prowiant, rozkladali sie i jedli calymi rodzinami.
Przy zagrodach koz oraz zyraf i sloni stoja automaty z jedzeniem. Wrzucajac 0,20 euro mozna nasypac sobie na dlon karme i poczestowac nia wiecznie glodne zwierzeta. Najpiekniejsze w tym wzgledzie byly zyrafy, wyciagaly bardzo dlugi czarny jezyk i oblizywaly wszystkim dlonie. Niesamowicie sie przy tym slinily.


Oto kilka zdjec z dzisiejszego dnia:






Pelikan polykajacy rybe












Kormoran